Moja matka to fanatyczka pelargonii. Tak, dobrze usłyszeliście. Nie interesuje się jak inne matki, kotami, serialami, czy memami z minionkami.
Na początku wszystko zaczęło się niepozornie. Coś tam od czasu do czasu gadała, że sąsiedzi mają kwiatki, a ona nie, ale wtedy nie spodziewałem się tego wszystkiego co stało się później.
Pewnego dnia pojechaliśmy do leroja kupić pelargonie, bo były w promocji. Zaczęło się od przeszukiwania całego działu "ogród" w poszukiwaniu najładniejszych badyli. Gdyby nie dupny napis nad nami PELARGONIE MIX PROMOCJA 4,99/szt. pomyślałbym, że wciskają ludziom jakieś do niczego niepodobne chwasty z 3 liśćmi na krzyż, a nie kwiaty.
Przez cały czas wykonywałem polecenia typu "a zdejmij tamtego z góry", "Weź tego drugiego, bo ten ma obeschniętego listka", "Potrzymaj te 3, a ja idę jeszcze z drugiej strony popatrzeć, bo może tam są jeszcze jakieś".
W pewnym momencie zadano mi pytanie, która sadzonka jest ładniejsza. Do wyboru miałem dwa identycznie wyglądające badyle z kilkoma liśćmi. To była pułapka. Dobrze wiedziałem, że nie ma dobrej odpowiedzi, a właściwie to, że każda moja odpowiedź będzie zła i matka wybierze tą drugą sadzonkę...
W końcu po godzinie mięliśmy wybrane 6 sadzonek.
Zaczęliśmy kierować się do kasy, kiedy to matka zauważyła, że postawili CAŁĄ PALETĘ nowych pelargonii na głównej alejce. No jprdl.
Szliśmy szybkim krokiem, "żeby nam nie powybierali najlepszych", i będąc jeszcze na dziale z łazienkami, matka powiedziała, żebym wywalił z koszyka dotychczasowe zdobycze.
Początkowo powiedziałem, że odwiozę je z powrotem, ale ona powiedziała, że "nie będziemy tu tracić całego dnia" i popatrzyła na mnie złowrogim wzrokiem, jak nigdy. Nie miałem innego wyboru. Rozejrzałem się czy nie ma nigdzie nikogo z obsługi i postawiłem pelargonie na jakimś sedesie czy czymś podobnym...
Cała zabawa zaczęła się od początku z tym, że teraz musieliśmy jeszcze walczyć z innymi Grażynami o sadzonki. Nie pamiętam co było dalej i jak znalazłem się z powrotem w domu, ani skąd w samochodzie znalazło się 25 sadzonek pelargonii...
Pół kolejnego dnia jeździliśmy po mieście w poszukiwaniu odpowiednich doniczek. Bo wiecie, to nie mogły być zwykłe doniczki, tylko takie specjalne na balustradę. Drugą połowę dnia nosiłem tam i z powrotem worki z ziemią. Na szczęście matka nie wiedziała, że są różne rodzaje ziemi i kupiliśmy uniwersalną.
Trzeci dzień minął pod znakiem sadzenia i ustawiania doniczek. Myślałem, że to będzie koniec tej historii, ale nic bardziej mylnego.
Tego samego dnia przyszła burza. Co się działo! Podczas gdy mieszkańcy miejscowości obok walczyli o życie, bo im zapora mogła pęknąć, ja zostałem wysłany na walkę o sadzonki.
Cały mokry wróciłem do domu, ale moje poświęcenie nie zostało w żaden sposób docenione. Matka stała przyklejona do szyby i patrzyła na przeniesione przeze mnie na parapet pelargonie.
Od razu po burzy pobrała sobie 4 aplikacje do sprawdzania pogody i od tamtego dnia jak tylko pokaże się jakaś chmura deszczowa na horyzoncie, albo co gorsza któraś aplikacja pokaże, że prawdopodobieństwo opadów wynosi więcej niż 70%, to muszę przenosić 9 superbalustradowychdoniczek na parapet.
Do tej pory komputer stał i matka sporadycznie korzystała z niego, żeby zrobić jakiś przelew albo poczytać jakieś wątpliwej jakości wiadomości.
Pewnego dnia patrzę sobie na YT a tam w proponowanych "Jak sadzić pelargonie", "Pelargonia na balkonie pielęgnacja", "Choroby i szkodniki pelargonii". Nie mówiąc już o reklamach doniczek i kwiatów na wszystkich stronach internetowych.
Przez cały tydzień musiałem słuchać, jak matka chwali się wszystkim, że ona kupiła pelargonie po 5 złotych, a ciotka przepłaciła, bo kupowała po 12. Ostatnio ciotka zadzwoniła i 3 godziny rozmawiały przez telefon o kwiatkach. Ciotka to wgl ma mnóstwo kwiatków i siedzi w temacie, a matka zawsze jak byliśmy u niej mówiła, że ona ma to wszystko takie ładne i zadbane. Oczywiście mówiła to mnie, ale nigdy ciotce. Rozmowa skończyła się, gdy ciotka powiedziała, że to trzeba dużo doświadczenia, a matka dopiero zaczyna. Wtedy matka się zdenerwowała i powiedziała, że ona se w internecie wszystko przeczytała i już wie więcej od niej i się rozłączyła.
Następnego dnia znów pojechaliśmy do merlina, tym razem kupić nawóz. (Ogólnie, to moim zdaniem powinno się zakazać sprzedawania zielska w sklepach budowlanych). Matka kazała mi czytać po kolei składy wszystkich 8 rodzajów nawozów, bo przeczytała w internecie, że pelargonie nie lubią azotu. Nie ważne że był tam jeden nawóz z jebutnym napisem "nawóz do PELARGONII".
No i czytam: Azot - 7,5%, Azot w formie amonowej - 1,75%, Azot w formie azotanowej - 1,75%, Azot w formie amidowej - 0,4%, Pięciotlenek fosforu - 4%, Tlenek potasu 5%. Już chciałem jej powiedzieć, że te nawozy to właściwie sam azot i w każdym z nich jest to samo, ale ledwo kończąc czytać ostatni skład dostałem rozkaz podliczenia ile w sumie jest tego azotu w każdym z nawozów.
Oczywiście, że nie wzięliśmy tego nawozu co był do pelargonii, bo okazało się, że miał najwięcej azotu ze wszystkich XDDDDDDD
W międzyczasie badyle się rozrosły i zaczęły przypominać to czym są w rzeczywistości. Nie zmieniło się jedno - matka cały czas o nich gadała. Przy śniadaniu, przy obiedzie i przy kolacji. Do niedawna brałem książki i uczyłem się, żeby mnie zostawiła w spokoju, ale teraz gdy rok szkolny się skończył nie mogę zaznać chwili spokoju w domu.
Matka codziennie każe mi patrzeć na każdą z 24 sadzonek (bo jedna uschła) w tych 9 doniczkach i podziwiać. "Widzisz jaka jest MOC SŁOŃCA? To dzięki niemu tak szybko urosły", "Popatrz jakie te z balkonu z góry się rozwinęły, a te z balkonu na dole muszą je gonić i dlatego mają takie duże liście, żeby lepiej łapać słońce".
Wczoraj na pelargoniach pojawiły się pierwsze pąki. Co godzinę wychodzi na obydwa balkony i je liczy. Wie ile na każdej roślinie było wczoraj, a ile jest już dzisiaj. Wydaje mi się, że wcześniej wiedziała nawet po ile mają liści, ale tym mnie na szczęście nie męczyła. Ale co gorsza na niektórych widać już kolory, a przypomnę, że były one wymieszane. "Widzisz jak mi się udało? Wszystkie w tej doniczce są w jednym kolorze!"
Wieczorem siedziałem sobie na komputerze i znów pojawiła się burza. Z resztą wiedziałem to już od śniadania, bo mi matka mówiła, że o 17:00 jest 45% szans na burze, a o 18:00 aż 80%. Znów przeniosłem donice na parapet, usiadłem i matka powiedziała: "Jak będzie zacinało, to wnieś kwiatuszki do domu". Wygląda na to, że jak te chwasty się rozrosną to będę musiał przenieść się spać do piwnicy, bo tu nie będzie dla mnie już miejsca.
W sobotę jedziemy do ciotki, więc albo czekają mnie wielogodzinne rozmowy o kwiatkach, albo kłótnie. Ale zapewne to obydwa.
Mam tylko nadzieję, że matka nie będzie chciała zabrać tych chwastów ze sobą, ale już mnie chyba nic nie zaskoczy.
I teraz pomyślcie sobie, że to mnie spotkało i pomyślcie, co mnie jeszcze czeka...
Pewna dziewczyna wyjechała z koleżanką do Miami. Wynajęły pokój w hotelu tuż przy plaży. Pierwsza dziewczyna od 15 minut siedziała sama, bowiem jej przyjaciółka wyszła do sklepu. Nagle słyszy pukanie...
Zachowanie matki przy kolejnych dzieciach
Pierwsze dziecko: Zaczynasz nosić ciążowe ciuchy jak tylko ginekolog potwierdzi ciążę.
Drugie dziecko: Nosisz normalne ciuchy jak najdłużej się da.
Trzecie dziecko: Twoje ciuchy ciążowe STAJĄ się Twoimi normalnymi ciuchami.
Modlitwa zestresowanego pracownika
Panie,
Spraw abym uważał,
czy palce które przydeptuję dziś,
nie są połączone z dupami,
w które będę musiał włazić jutro.
Ja, moi bracia i reszta naszej ulicy spędzaliśmy dzieciństwo na obrzeżach małego miasteczka - właściwie na wsi. Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny.
Dzień 1
Od miesiąca przygotowywaliśmy się do ataku na Polskę. Teraz jestem razem z wieloma innymi, którzy są gotowi oddać życie za wiarę na miejscu.
6 oznak, że jesteś we friendzone
Zaczyna się niewinnie. Poznajecie się, rozmawiacie, wymieniacie mnóstwo wiadomości. Szybko okazuje się, że łączy Was więcej, niż myślałeś. Potem piszecie do później nocy, a gdy ona nie odpisuje, zaczynasz się denerwować. „Może pisze z kimś innym?” – myślisz. A gdy uświadamiasz sobie, że masz obsesję na jej punkcie, zaczynają się schody. Tak, jesteś we friendzone.
Komentarze
Odśwież17 października 2019, 18:06
(tak wiem, nieśmieszne)
Ja wchodzę na jeja:
Też ja:
Odpisz
25 maja 2021, 12:43
@rzacholeckilas: wszystko extra ale dlaczego stawiasz tu memy? Xd
Odpisz
25 maja 2021, 13:15
@Victoria_3112: nie wiem
Odpisz
25 maja 2021, 12:42
@KontoUsunięte: nie prawda, ja się już trochę znudziłam 😒
Odpisz
17 października 2019, 09:08
NIkt:
Dwie ostatnie pasty w dziale tekstów:
Mój (włóż coś tutaj) jest fanatykiem (włóż coś tutaj)
Odpisz
17 października 2019, 22:54
@InterStella: Mój Nauczyciel od Historii jest fanatykiem Zabójcy Hitlera
Odpisz
19 października 2019, 19:02
@InterStella: mój stary jest fanatykiem wędkarstwa
Odpisz
22 października 2019, 18:41
@InterStella: Mój brat jest fanatykiem Minecraft.
Odpisz
11 lutego 2020, 13:50
@MajnkraftAlusiek: to chyba mój brat XDDDD
Odpisz
13 lipca 2020, 20:17
@MajnkraftAlusiek: lol kazdy go lubi
Odpisz
30 października 2020, 13:28
@InterStella: mój stary jest fanatykiem wędkarstwa xd
Odpisz
30 grudnia 2019, 21:31
Nienawidze pelargonii
Odpisz
16 października 2019, 19:36
ja też myślałem przez reklamę że to koniec historii
Odpisz
19 października 2019, 18:03
miałem tak lecz czytam nagle a to nie wyglądało na koniec a więc poszedłem w dół i pokazała mi się dalsza część i pomyślałem że nie chce mi się czytać
Odpisz
19 października 2019, 13:02
Jak to czytam to słyszę głos Pastolektora
Odpisz