In another life, I would be your girl - Ni stąd ni zowąd usłyszałem jak dzwoni mój telefon, wybrał sobie odpowiednią porę - We'd keep all our promises, be us against the world - Aurelia spojrzała na mnie zrezygnowanym wzrokiem, potem na telefon. Jej zapłakane oczy mówiły bym w końcu odebrał, może to coś ważnego, a przecież ona jest mniej ważna od jakiegoś głupiego telefonu, pewnie tak myślała, jak każda kobieta, która byłaby na jej miejscu...
-Już odbieram - Wziąłem szybko telefon i nacisnąłem na zieloną słuchawkę aby odebrać połączenie. Usłyszałem głos znany mi z reklamy jakiegoś jogurtu, miły pan zakomunikował, że wygrałem samochód. Muszę wysłać jeszcze 3 SMSy potwierdzające. Nie zastanawiałem się długo, rzuciłem telefon na łóżko, niestety się odbił i spadł na ziemię, wypadła bateria. I dobrze, przynajmniej nie będzie już przeszkadzać. - To nic takiego...
-Zabiłam... - Powiedziała cicho po czym zatopiła twarz w poduszce. Zrobiło mi się bardzo smutno na ten widok, nie mogłem czekać bezczynnie.
-Nigdzie nie odchodź, zaraz wrócę... - Głupszego tekstu chyba nie mogłem wypowiedzieć, wydawało mi się nawet, że Aurelia tego nie usłyszała, miała większe zmartwienia.
Postanowiłem wybrać się na miejsce zbrodni i zbadać jak to wszystko wygląda. Opuściłem więc na chwilę Aurelię i bez pukania wszedłem do mieszkania, w którym mieszkała ze swym narzeczonym. Na podłodze widać ślady krwi, obok
potłuczone talerze i szklanki. Jakby nie patrzeć, jestem w kuchni... może to się tylko keczup rozlał... i ciągnie się tak do następnego pokoju. - Cholera! - Powiedziałem do siebie i poszedłem za czerwonym śladem. Zacząłem słyszeć
jakieś pojękiwania i przekleństwa.
-Ku#wa! Ku#wa! Gdzie jest bandaż! NICZEGO TU NIE MA! - Powiedział facet Aurelii dosłownie wypieprzając wszystko z szafek. Gość był odwrócony tyłem do mnie, a ja trochę oniemiałem. Z jednej strony miałem ochotę go uściskać
za to, że żyje, a z drugiej, nieodpartą chęć zabicia go, z tego samego powodu...
-A więc szukasz bandaża? - Muszę przyznać, że nawet miło rozpocząłem tę rozmowę, całkiem odkrywczo. Człowiek odwrócił się do mnie, wtedy ujrzałem ranę na jego brzuchu, nie
wyglądała ona najgorzej, chociaż i nie najlepiej. Jak na moją wiedzę medyczną, która jest zerowa, sytuacja wyglądała średnio. Czyli dobrze.
-Tyyyy! Pomóż mi! Umieram! Cholernie boli! - Krzyczał, siły mu się wyczerpały i musiał już usiąść. Twarz miał wykrzywioną.
-Wyglądasz jakby Ci ktoś wbił nóż w plecy... tyle że w brzuch...
-Bardzo śmieszne, ku@wa! Ja się tu zaraz wykrwawię! Trzeba zadzwonić po pogotowie...
-I co? Aurelia pójdzie do paki za to, że jesteś zwykłym ch$jem, a Ty będziesz jadł kaszkę w szpitalu?
-Niee... wymyślimy coś, nie chcę jej szkodzić...nieudana próba samobójstwa... zgłoś ją... szybko... - Mówił coraz ciszej i wolniej, nie ten człowiek po prostu!
-Hmm... całkiem dobry pomysł, chyba na nic lepszego nie wpadniemy, a czasu nie ma... ja idę zadzwonić, a Ty dobrze wymacaj tego noża, żeby Twoje odciski palców były. - Oglądanie filmów kryminalnych klasy C chyba na coś
się przydało... Podszedłem do stolika na którym to stał telefon, wykręciłem numer na pogotowie, musiałem się teraz wykazać dobrymi zdolnościami aktorskimi, przecież nie powiem tak bez emocji o próbie samobójstwa.
-HALO! Pogotowie? Mój sąsiad chciał popełnić samobójstwo. Nie! Żyje! Całe szczęście... w brzuch się ranił. Przyjedźcie szybko, nie wygląda najlepiej... - Chwilę później było już po rozmowie, poszło gładko.
***Kilka godzin później...***
Pogotowie zabrało rannego pacjenta, gdyby nie to, że przyszedłem pożyczyć cukier w odpowiedniej chwili mogłoby to się skończyć o wiele gorzej. Niesamowite! Oczywiście wcześniej musiałem posprzątać w kuchni te wszystkie porozbijane talerze. Jest już po wszystkim i siedzę na krześle spoglądając na śpiącą Aurelię. Słodki widok. Chyba czas ją obudzić i przekazać dobrą nowinę.
-STAĆ! POLICJA! RĘCE NA GŁOWĘ! - Cholernie nie mogłem się powstrzymać, a taka pobudka zerwała ją na równe nogi. Spojrzała na mnie z przerażeniem, a gdy zacząłem się śmiać, nie wiedziała co jest grane.
-Oszalałeś?
-To nie ja zabiłem człowieka... - Aurelia zaczęła znowu płakać, więc szybko dodałem - Ty też nikogo nie zabiłaś! - Gdybym miał teraz butelkę szampana, to otworzyłbym ją.
-On żyje?! - Zapytała z wielkim zdziwieniem w głosie, jednocześnie odetchnęła z ulgą.
-Tak, jest w szpitalu. Pobędzie tam trochę, w końcu chciał popełnić bardzo nieudolne samobójstwo, jak baba. Na twarzy Aureli nareszcie pojawił się uśmiech, co bardzo mnie zadowoliło. Moment później nawet mnie pocałowała, zadowoliło mnie to znacznie bardziej...
***10 minut później***
Aurelia poszła na chwilę do swojego mieszkania, powiedziała, że musi się przebrać i ogarnąć, a jak wróci to pogadamy. Pomyślałem, że przez ten czas mógłbym zrobić coś dobrego do jedzenia, problem w tym, że umiem przyszykować tylko jedzenie. Niekoniecznie dobre. Na stole leżały pomarańcze, obrałem je, pokroiłem w kostkę, mimo że tak się chyba nie powinno robić... i wyłożyłem na talerz. Dobra przekąska
na ciężkie rozmowy. Do picia zrobiłem herbatę, ponieważ nie wiem ile Aurelia słodzi, to wsypałem jej tyle cukru co sobie, czyli trzy spore łyżeczki. Nakryto do stołu, pomarańcze i herbata... Przypomniała mi się zeszłoroczna
wigilia u Erdynanda, na której to miałem nieprzyjemność być.
Po krótkiej chwili Aurelia wróciła do mnie, ubrała się inaczej, w zwyczajne spodnie i zwykłą zieloną... nie wiem co to było nawet, nie znam się na ciuchach. W każdym razie wyglądała niezwykle, pomijając to, że była przygnębiona. Spojrzała na mnie i na kolację, którą przygotowałem. Chyba była zachwycona, bo nic nie powiedziała i stała jak wryta.
-Widzę, że masz chęć na pomarańczę i herbatę... -Powiedziałem wesoło zajadając kawałek pomarańczy i popijając go herbatą. Po takim zachęceniu Aurelia usiadła
naprzeciwko mnie, dziwnie mi się przyglądała, może dlatego, że jak piłem to strasznie siorbałem nie zdając sobie z tego sprawy. Aurelia postanowiła także się napić, ale po pierwszym łyku skrzywiła się strasznie.
-Bleech... ile Ty słodzisz? - Zapytała z niedowierzaniem.
-Trzy łyżeczki... - Odpowiedziałem lekko zdezorientowany i zjadłem sobie kolejny kawałek bardzo słodkiego pomarańcza.
-Widzisz, ja nie słodzę nic... - Dodała z lekkim uśmiechem na twarzy.
-To przecież herezja, żeby tak herbaty nie słodzić... - Aurelia zaśmiała się tylko i sięgnęła swą delikatną dłonią po pomarańczę, zjadła ją, zaraz potem wzięła następną.
-Widzę, że to Ci smakuję... więc zrobimy wymianę. Ja Ci odstąpię cały talerz pomarańczy - znajdowały się na nim jeszcze 4 kawałki - A Ty mi dasz swoją herbatę... - Aurelia bez zastanowienia podsunęła herbatę w moją stronę a talerz przysunęła do siebie.
-Hmm... tak się zastanawiam... po grzyba z nim byłaś?
-Też się zaczynam zastanawiać... na początku chyba z miłości, później się bałam... No i nie trafiłam najpierw na Ciebie... - Powiedziała spuszczając delikatnie głowę.
-A mnie się nie boisz?
-Nie... - Zaśmiała się.
-Na pewno? - Zapytałem jeszcze raz robiąc przy tym groźną minę, która wyglądała raczej idiotycznie.
-Ani trochę! - Odpowiedziała śmiejąc się nadal.
-Skoro tak... - Dodałem zrezygnowany i dopiłem trochę herbaty.
-Bożydar... Ja nie chcę tam wracać, nie po tym wszystkim...
-Spokojnie, możesz zostać u mnie, nawet chciałem Ci to zaproponować.
-Na pewno? - Zapytała ucieszona.
-Jestem przyzwyczajony do mieszkania z każdym, całkiem niedawno miałem jeszcze współlokatora, wyzywaliśmy się ciągle od żydów. Niestety zakończyliśmy znajomość.
-Cieszę się... bardzo Ci dziękuję. Limit niespodzianek na dzisiaj chyba został wykorzystany.
-Właśnie, niespodzianka! - Zerwałem się na równe nogi. - Zapomniałem o niespodziance dla Ciebie... Nie ruszaj się... - Aurelia była zdziwiona, nie wiedziała co ma powiedzieć. Odwróciłem się do niej tyłem, wygrzebałem coś z kieszeni i zacisnąłem w pięści. - Dobrze, że nie wpadł mi do herbaty... - Wymamrotałem pod nosem i podszedłem do Aurelii. Klęknąłem przed nią. Wręczyłem jej pierścionek, jak na moje oko był całkiem ładny, portfel dodaje, że drogi w dodatku. - Wyjdziesz za mnie? - Zapytałem z pełną powagą w głosie.
-Yyy.. co? Chyba oszalałeś... nie...
-Aj.. no przecież, że żartowałem! - Powiedziałem i szybko się podniosłem po czym otrzepałem kolana z kurzu i zasiadłem na łóżku. Zastanawiałem się co zrobiłem nie tak, przecież wyszło bardzo romantycznie. Po chwili Aurelia usiadła obok mnie.
-Ach, Ty głuptasie...
-Rozumiem... mogłem nie słodzić tej herbaty...
-Cicho! Spójrz na mnie! - Spojrzałem, ależ pięknie wyglądała.
-Tak?
-Tak! - Krzyknęła radośnie i rzuciła się na mnie z salwą pocałunków.
***Kilka chwil później...***
-Czekaj... czy ja dobrze zrozumiałem Twoje tak?
-Bardzo dobrze - zaśmiała się.
-Powiedz pełnym zdaniem, bo w sumie to nic nie zrozumiałem...
-Tak, wyjdę za Ciebie! - Powiedziała głośno i trzasnęła mnie poduszką.
-Ciekawie co powie na to moja pierwsza żona...
-Co? - Odsunęła się ode mnie i chyba chciała mi dać po pysku...
-Żartowałem! Żartowałem! - I oddałem jej poduszką, którą dostałem przed momentem.
Wojna na poduszki trwała długo i zakończyła się szczęśliwie. Wszystko zakończyło się szczęśliwie.
FIN!
Podgląd: Teksty
Angielski nałogowiec, który szczycił się tym, że nigdy nie przestaje palić. Zaczynał po przebudzeniu i do zaśnięcia odpalał jednego papierosa od drugiego.
Słysząc „Bileciki do kontroli!”, żegnasz się z zawartością swojego portfela? Niepotrzebnie. Jest kilka sposobów na to, żeby zdezorientować pracownika MZK i uniknąć mandatu, nawet jeśli jedziesz na gapę.
Jak ja nienawidzę kur. Gdyby nie to, że są nawet smaczne i produkują tymi swoimi opierzonymi dupami jajka, to przysięgam, że zażądałbym zdelegalizowania ich w Polsce. Jak bardzo takie Dinozarły musiały się stoczyć, żeby tak skończyć. Tchórzliwe małe ku*wy, drą ryje od rana, łażą gdzie im się podoba.
Eksperymenty przeprowadza się na studentach, bo jest ich dużo i na szczurach, bo są inteligentne. Ja jako przedstawiciel tej pierwszej grupy byłem ofiarą pewnej szczególnej innowacji dydaktycznej, która w założeniu miała mnie przygotować do odważnego tworzenia nauki. Jestem studentem fizyki, lvl 20. Miałem dzisiaj egzamin ustny z mechaniki na pewnej renomowanej uczelni Rzeczpospolitej Polskiej...
- Hej, wstawaj... - Obudziła mnie Aurelia. Nie wyspałem się zbytnio więc stwierdziłem, że długo nie spaliśmy i coś niepokojącego musiało się wydarzyć. Przeciągnąłem się i ziewnąłem. Następnie wzrok zwróciłem w stronę kobiety, wyglądała na wyspaną i wypoczętą, czego nie można było powiedzieć o mnie... tak się zastanawiam, kto tu przeszedł więcej?
Ale dziś jestem zmęczony. Cały ranek myłem zęby. Bardzo wyczerpujące zajęcie. Przyszli po mnie i zabrali mnie do jakiegoś profesora, czy doktora... nie pamiętam. Zaczął zadawać mi dziwne pytania, więc zacząłem mu głupio odpowiadać:
Jeden z filozofów greckich został skazany na karę śmierci. Dano mu jednak szansę uratowania życia poprzez wyciągnięcie z urny białej kuli, podczas gdy druga z umieszczonych w urnie kul - czarna - skazywała go na wykonanie wyroku.
Na suszarce do włosów f-my Sears:
"Nie używać podczas snu."
(ale przecież tylko wtedy to robię)
Przyspawaniec zwyczajny – wsiada, wyłapuje pierwszą lepszą rurkę i chwyta się jej kurczowo i wykazuje chęć odizolowania się od reszty tłumu, gdyż zwykle zlewa się z pozostałą częścią rurki.
Ogień wspierający nie wspiera.
Ogień zaporowy to nie zapora.
Mój ojciec załatwił mi pracę w dziale IT. Nie wiem za dużo o IT, poza grami.
To moje opowieści z pracy...
Graj w konterstrajka w kafejce
Wróć do domu
Włącz tv
Pierwsza wieża płonie
Po 5 sekundach wpierdala się drugi samolot
Hehe jaki fajny film
Prezenterka płacze
O kurdebele to TVN24
Niedawno przyszedł do naszej apteki taki fajny chłopak, z 16 czy 17 lat miał. Zanim się odezwał, już wiedziałem po do przyszedł. Nachylił się do mnie, prawie przytulił się do szybki, położył na blacie pięć dyszek i szepce:
- P...poproszę paczkę p...p...rezerwatywy
My, urodzeni w przeszłości, z nostalgią wspominamy tamten czas. Nikt nie narzekał.
Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.
Bądź mną, Anon lvl 28. Odkąd pamiętam mój stary był fanatykiem leczo. Odkąd k**wa pamiętam tylko to gotował. Zaczęło się niewinnie, jakoś za komuny jak pojechali z matką i starszym bratem na Węgry. Tak mu k**wa posmakowało, że zaje**ł cały garnek miejscowemu Makłowiczowi i wpie**olił razem z matką i bratem do malucha, po czym zaczął spi***alać...
> Bądź mną
> Masz 80 tysięcy długu
> Mieszkaj w mieszkaniu
> Pal trawkę, ale krótko, bo nie stać Cię na więcej
> Przychodzi koleżka z podstawówki
> Dobry qmpel, mądra głowa
Moja matka to fanatyczka pelargonii. Tak, dobrze usłyszeliście. Nie interesuje się jak inne matki, kotami, serialami, czy memami z minionkami. Na początku wszystko zaczęło się niepozornie. Coś tam od czasu do czasu gadała, że sąsiedzi mają kwiatki, a ona nie, ale wtedy nie spodziewałem się tego wszystkiego co stało się później...
- bądź mną Anon lvl. 14
- przeprowadzasz się do nowego mieszkania
- ojciec ci mówi, żebyś pomógł mu w remoncie
- zgadzasz się
- nawet nie wiesz, jaką katastrofę sprowadziłeś na ten świat
Siedziałem wczoraj lekko wypiwszy przy barze i dosiadła się do mnie taka 8/10 Karynka i bez zbędnego pie....enia mówi do mnie: Postawisz mi drinka?
Mój ziomek to fanatyk informatyki. Pół mieszkania zajebane jakimiś komputerami i częściami do nich. To, że jebany nie podepcze tego wszystkiego to jebany cud. Druga połowa mieszkania zajebana Komputer Światem, CD-Action, Chipem itp. Co tydzień robi objazd po wszystkich kioskach w mieście, żeby skompletować wszystkie informatyczne tygodniki. Do tego nie dosyć, że je kupuje to jeszcze siedzi na jakichś forach dla informatyków i kręci gównoburze z innymi programistami o najlepsze kompilatory itp.
Wszyscy dookoła jarają się anime, a Ty jesteś totalnie zielony w tym temacie? W sumie chętnie byś coś obejrzał, ale nie wiesz, od czego zacząć? Dobrze trafiłeś! Przed Tobą zestawienie pięciu klasyków, których nie wypada nie znać.
Mówią, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W przypadku Minecrafta nieraz jest wręcz odwrotnie. Są sytuacje, które doprowadzają nawet najspokojniejszych graczy do wrzenia. Nic dziwnego, bo ta gra, choć na pozór prosta, w rzeczywistości jest rozbudowaną piaskownicą oferującą mnóstwo możliwości w każdym aspekcie rozgrywki. Postanowiliśmy przyjrzeć się temu tematowi nieco bliżej.
Przedstawiamy ranking dziesięciu rzeczy w Minecrafcie, które uznaliśmy za najbardziej irytujące!
Kupowałem dzisiaj w Biedronce 20 reklamówek. Położyłem reklamówki na taśmie, aby dojechały do kasjerki. Pani kasjerka rzuciła spojrzeniem na reklamówki, potem na mnie, potem znów na reklamówki...
Mój sąsiad jest jedną z tych irytujących osób które ze wszystkich sił starają się zaistnieć na YouTube. Przez lata obserwowałem go, jak próbował połknąć cynamon, leżał płasko na masce samochodu, gdy ten powoli odjeżdżał, czy oblewał się wodą krzycząc "epic win", "epic fail" lub "fuck". Dość męczące stało się przyglądanie kolejnym jego błazeństwom, wyczynianym w pogoni za internetową sławą. Kiedy więc zapukał pewnego dnia do moich drzwi i powiedział, że wyjeżdża na parę tygodni i poprosił o odbieranie jego poczty, szczerze mówiąc, poczułem ulgę. Nie potrafię wyjaśnić spokoju który ogarnął mój umysł, kiedy zrozumiałem, że przez dłuższą chwilę nie będę musiał być świadkiem jakiejkolwiek z jego głupot. Zawsze bałem się, że te jego „wyczyny” w końcu wpłyną jakoś na moje życie.
Jak ja nienawidzę kur. Gdyby nie to, że są nawet smaczne i produkują tymi swoimi opierzonymi dupami jajka, to przysięgam, że zażądałbym zdelegalizowania ich w Polsce. Jak bardzo takie Dinozarły musiały się stoczyć, żeby tak skończyć. Tchórzliwe małe ku*wy, drą ryje od rana, łażą gdzie im się podoba.
Komentarze
Odśwież12 kwietnia 2020, 17:30
Świetne! Szkoda że dopiero teraz na to trafiłam
Odpisz
14 marca 2019, 15:57
Lepsze to niż serwerownia
Odpisz
17 kwietnia 2017, 23:28
Świetnie napisane. Gratuluję autorowi.
Odpisz
5 marca 2017, 23:16
O kurde, dodali to.
Odpisz
11 marca 2017, 22:09
@Ryjoslaw: dasz IV część !?
I tak nie będę czytał
XD
Odpisz
19 marca 2017, 13:37
@Erdien: Nie, nic więcej już nie ma!
Odpisz
31 marca 2017, 16:10
@Ryjoslaw: Mam Pomysł
Może pod tym ( lub ostatnim ) obrazkiem będziemy pisać teksty ( bo w sumie się da!! )
A co do IV części to spoko że nie ma więcej ( nie będę urażony jako że nie zamierzasz wklepać ( sama nazwa tego tekstu na to wskazuje ) )
Odpisz
19 lutego 2017, 08:38
Nowy tekst!
Odpisz